Blog
"Jeszcze jedna bombka eksportowego" - jak pisać o spółkach akcyjnych
04.02.2019
Spółki akcyjne
Spółki akcyjne

To niby recencja. Ale taka skrócona. Tylko dlatego, że recenzowana pozycja jest znakomita, a mi śpieszy się wrócić do jej lektury i skorzystać z inspirujących fragmentów, aby samemu poszukać odpowiedzi na dręczące pytania. Pytania o historię spółek akcyjnych.

Trochę jestem wstawiony. Najpierw była jedna bombka, później druga, a później … i efekt wiadomy. Bombka eksportowego, ma się rozumieć. Jeżeli nie wszyscy jeszcze złapali, to wyjaśniam. O piwo chodzi, a dokładniej o kufel piwa.

Zacząłem od czytania książki, ale jak czyta się tego typu pozycje, to myśl nieuchronnie zmierza w kierunku trunku. Książką w moim ręku jest ekscytujące dzieło znanego kolekcjonerom również papierów wartościowych Sławomira Jędrzejewskiego pod uroczym tytułem „Jeszcze jedna bombka eksportowego. Piwo we Lwowie 1840-1939”. Mimo, że książka jest obszerna, to czyta się ją szybko i z wypiekami na twarzy (złośliwym od razu daję odpór, iż nie są spowodowane alergią na piwo). Pomagają oczywiście liczne genialne ilustracje, które pokazują świat lwowskiego piwa, browarów, pośredników, restauratorów i konsumentów. Na szczęście dla czytelnika całość znakomicie ze sobą powiązana, umożliwia sprawną lekturę i uniemożliwia tym samym wypicie nadmiernej ilości bombek, co przecież mogłoby się skończyć dla czytelników katastrofą . Nie wiem, jak autor obliczał właściwą objętość książki, aby spożyte w tym czasie piwo mimo wszystko pozwoliło skończyć lekturę za jednym zamachem? Jeżeli jest to wynik kalkulacji autora to chapeau bas.

Peany na cześć autora, jakkolwiek zasłużone, z pewnością nie wyjaśniły czytelnikom, dlaczego w ogóle zainteresowałem się recenzowanym dziełem. Powód jest prosty. Branża browarnicza we Lwowie od 1897 roku była praktycznie zmonopolizowana przez spółkę akcyjną: Lwowskie Towarzystwo Akcyjne Browarów, które powstało z połączenia największych działających wcześniej w tym mieście samodzielnych zakładów. Praktycznie na terenie Galicji, tylko browar okocimski był większy od browarów lwowskich, a realną konkurencję mógł jeszcze jedynie podjąć browar żywiecki. Z kolei odbudowa Państwa Polskiego pozwoliła temu potężnemu lwowskiemu przedsiębiorstwu skierować swoją ekspansję na teren pozostałych zaborów. Czyż zatem nie warto poznać frapująco opisanej historii Lwowskiego Towarzystwa Akcyjnego Browarów sprzed 1939 roku? Tym bardziej, że z jednym z jej zakładów związana jest także międzywojenna historia Lesienickiej Fabryki Drożdży Prasowanych i Spirytusu S.A.

Gorąco zachęcam i rekomenduję. Lektura obowiązkowa nie tylko dla osób zainteresowanych historią browarnictwa, ale także dla wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się, jak ciekawie pisać o historii gospodarki. A przy tym dzieło niezwykle inspirujące do własnych poszukiwań. Nie ukrywam, że kilka miejsc gdzie wskazane są źródła pozostawiłem sobie zaznaczone, aby móc je dokładniej zbadać, gdy wytrzeźwieję. Czyli jutro rano.